Odsłony: 22
Lubimy działać na pełnych obrotach, zatracać się w wykonywaniu czegoś ulubionego… A jeśli jest szansa, by móc na tym realnie zarobić to już w ogóle ogarnia nas szaleństwo pracy. Ujednolicamy ofertę, konstruujemy cennik, inwestujemy w szybszy i lepszy sprzęt. Prosimy o reklamę wśród znajomych, sami również nie próżnujemy. I pyk! W końcu pojawia się przesmyk, a nam udaje się wsunąć w tę niewielką przestrzeń, w drodze po sukces. Karmione cytatem „Rób to co kochasz, a nigdy nie będziesz musiała pracować” jesteśmy najszczęśliwsze na świecie! Przychodzi jednak moment – krótki, ale intensywny – zwątpienia, brak chęci do działania, a w głowie pustka. Bo w tym wszystkim nikt nie mówi o wypaleniu zawodowym…. Kartki na sprzedaż – czyli jak zachować dziecięcą radość tworzenia?
Najpierw zdrowie!
Zanim jednak zacznę wyzwalać w Tobie nowe pokłady kreatywności i wskażę Ci kilka dróg, które być może pomogą Ci wyzwolić iskrę… To przypomnę o odpoczynku. Czasem takie stany, przypominające wypalenie zawodowe, biorą się z permanentnego zmęczenia i stresu. To nie jest tak, że jesteś leniwa, po prostu Twój organizm błagał o odpoczynek, a że Ty to zlekceważyłaś, więc powoli odłącza Ci zasilanie. Tak więc najważniejsza sprawa – regularny sen, codzienne dotlenienie i nieprzeznaczanie czasu na relaks na rzecz pracy. Pamiętaj, że życie lubi równowagę!

Kartki na sprzedaż – cel
Zapewne jak wkręciłaś się w tworzenie kartek dla innych, zapomniałaś trochę o tym, co właściwie Ty w takich pracach lubisz. Jesteś mistrzynią łączenia ze sobą dziwnych kolorów bądź na pierwszy rzut oka niepasujących do siebie elementów – bo takie „wymagania” stawia Ci klient. Jeśli jesteś bardziej asertywna, to może naginanie rzeczywistości nie jest Ci bliskie, ale wtedy może brakować Ci wyzwań. Robiąc kartki na sprzedaż, tworzysz zgodnie z jakimiś zasadami, często nie ma w tym grama kreatywności. Dochodzi do tego jeszcze przeliczanie kosztów w głowie, bo nie chcesz być stratna, ale nie chcesz też naciągać klienta. Więc gdzie w tym wszystkim miejsce na Twoje unoszenie się na chmurce?

Tworzenie dla tworzenia
Nie zrozum mnie źle, sama robię prace na sprzedaż i bardzo to lubię, że mogę sobie trochę dorobić na pasji, ale poznałam przy tym smak wypalenia, dlatego bardzo chcę Cię przed tym uchronić. Rok temu nie mogłam już patrzeć na papier, siadałam do biurka tylko wtedy, jak już musiałam, bo wpadło zamówienie. Wręcz modliłam się nad tymi wszystkimi skrawkami, żeby się same poukładały…. Dlatego tworząc cele na ten kwartał, zapisałam sobie konieczność udziału w różnych wyzwaniach.
Ostatnio stworzyłam osobny post o scrapbookingowych wyzwaniach– od mood boardów, przez tematyczne aż po bingo. Internet wręcz płonie pod ich naporem, dlatego warto poświęcić kilka minut raz w miesiącu i znaleźć coś dla siebie. Przyznam szczerze, że nie ma we mnie jeszcze tyle odwagi, bym sama rzuciła się na głęboką wodę, dlatego na razie dobieram wyzwania pod własne preferencje. Zadania takie, które mieszczą się w mojej strefie komfortu. Myślę jednak, że z czasem, gdy nadbiorę odwagi, dam się ponieść!

Tworzenie na wyzwania naprawdę pomaga, bo czuję wtedy, jakbym wracała do początków. Do chwil, gdy nie miałam wobec siebie żadnych oczekiwań. Nikt też niczego nie oczekiwał ode mnie. Nie musiałam myśleć o pieniądzach, o praktycznych aspektach ani o tym, czy dana praca przetrwa podróż do właściciela, czy nie. Wybieram sobie jakieś hasło, tablicę inspiracyjną lub cokolwiek innego i lecę. Zjeżdżam zakręconą zjeżdżalnią z radośnie uniesionymi rękami i szerokim uśmiechem. Czuję przyjemne łaskotanie na twarzy, rodzące się podekscytowanie i kreatywność, która ponownie zaczyna działać jak dobrze naoliwiony zegarek. Efekt zawsze później mi towarzyszy przez cały miesiąc. Kartkę ustawiam sobie na parapecie, tak bym mogła na nią co dzień spojrzeć, za każdym razem, gdy poczuje zwątpienie, bo wiem, że ona je odpędzi.

Bierzemy na warsztat ofertę!
Możesz też zaszaleć od innej strony, szczególnie wtedy, gdy jesteś bardzo zapracowaną osobą i wiesz, że nie znajdziesz tego momentu na wyzwania. Twoją iskrą może być zmiana w ofercie!
Na pewno działasz pod jakiś, ustalony przez siebie wcześniej, schemat. Wiesz, co lubią klienci, na co zwracają uwagę, jaką kolorystykę proponują najczęściej. Więc pod te wymogi tworzysz swoje produkty i całą propozycję. A może by tak zaszaleć? Pokazać klientom coś nowego? Wyjść poza ten schemat? Pewnie myślisz sobie teraz – szaleństwo, po co ruszać coś, co się sprawdza?! A po to, żeby się rozwijać!

Wiedz, że kartki na sprzedaż to rękodzieło, które większość ludzi docenia samo w sobie. Może Ci się wydawać, że jeśli dana Pani zawsze kupuje u Ciebie pracę utrzymaną w białych tonacjach, to zapewne nie sięgnie po nic bardziej szalonego. Możesz się zdziwić i mówię to ja – osoba, która zdecydowanie ma problem ze zmianami. Wbrew pozorom często sięgam po coś niestandardowego, w mojej ocenie oczywiście. To trochę tak jak tworzenie dla znajomych – robisz kartki, które nie są w stu procentach zachowane w Twoich ulubionych rytmach, ale oni je uwielbiają, bo robisz je dla nich, nie dla siebie.
Zastany biznes się sprawdza, ale do pewnego momentu. Przyjdzie czas, że Ty poczujesz się znudzona, a w końcu i Twoi klienci zapragną powiewu świeżości! Spróbuj, nie mówię, żebyś zmieniała wszystko, ale może chociaż dodaj jedną nowość i zobacz, co się wydarzy. Mogę zapewnić, że raczej świat się nie skończy, a Ty, nawet jeśli nic nie zyskasz, to też nie stracisz.

Patetycznie na koniec…
Mam 25 lat i temat wypalenia zawodowego nie jest mi obcy. Słyszę o nim od osób w moim wieku. Napędzane hasłami, że muszą biec, robić jak najwięcej, dawać z siebie tysiąc procent, bo tylko wtedy są coś warci. Twoja wartość nie jest mierzona liczbami, ale Twoim samopoczuciem. Kartki na sprzedaż to świetna sprawa, bo jak pisałam wyżej, masz szanse zarobić pieniądze na robieniu czegoś, co kochasz. Ale pamiętaj o równowadze i rozwoju, bo chyba nie o to chodzi, żeby stanąć w miejscu, prawda? Trzymaj się cieplutko i twórz, czasem tylko po to, by tworzyć!
[…] A jeśli chcesz poczytać więcej o sposobach radzenia sobie z gasnącym zapałem, to zapraszam Cię na osobny post tutaj. […]