Views: 61
Jako mała dziewczynka często bywałam na wakacjach u babci. Wyjeżdżałam z domu na dwa bądź trzy tygodnie, żeby posiedzieć u dziadków w niewielkim mieszkaniu na czwartym piętrze. A gdy wnuczka przyjeżdżała, to przychodził czas na przygotowanie wszystkich ulubionych potraw! W kuchni stał stół, przy którym grzecznie siedziałam i pomagałam na tyle, na ile potrafiłam. W stole tym znajdowała się niewielka szuflada, skryta pod ceratą. Babcia zawsze wyciągała stamtąd sfatygowany zeszyt z pożółkłymi kartkami. Atrament był nieco rozmazany, ale bez problemu odczytywałyśmy kolejne składniki. Być może dlatego właśnie prowadzenie takiego spisu jest dla mnie naturalne, nawet w erze telefonu. Teraz na szczęście możemy dodać tym zeszytom nieco koloru i tworzyć przepiśniki – funkcjonalne i piękne, a następnie obdarowywać nimi najbliższych!
Dla kogo?
Czuję, że temat przepiśników jest mi bliski. Do dziś pamiętam, jak niecały rok temu pisałam wpis, który znajdziesz tutaj, o pomysłach na prezent dla scraperki. Jedną z propozycji był właśnie zeszyt skrywający w sobie kolejne przepisy. Wciąż uważam, że jest to idealny pomysł na podarunek dla każdego. Jedną z ciekawszych okazji jest parapetówka, która zazwyczaj wiąże się z poważnym startem w dorosłość. Każda pani i pan domu może z czasem potrzebować magicznego notesu, skrywającego w sobie pomysły na śniadanie, obiad czy kolację.
Z pewnością ucieszy się z niego świeżo upieczona mama lub babcia. Ręcznie robione przepiśniki może również potrzebować wielki fan bądź fanka gotowania. Każdy zna osobę, która dużo improwizuje w kuchni, a później nie jest w stanie odtworzyć danego przepisu ponownie, bo nigdzie go nie zapisała. Albo taką, która jest tak roztrzepana, że bazgra na często nieodpowiednich skrawkach papieru, by następnie w nieskrywanym zaskoczeniu przeszukiwać wszystkie domowe zakamarki.
Przepiśniki – wybierz wygodną dla Ciebie formę
Taki zeszyt z założenia będzie służyć do zapisywania przepisów. Dlatego musimy na moment wrócić myślami do szkoły i przypomnieć sobie, w czym najwygodniej nam się pisało. Ja na przykład bardzo nie lubiłam i nie lubię zeszytów klejonych. Najbardziej cenię te szyte, bo rozkładają się na płasko. A także kołozeszyty, bo się samoistnie nie zamykają i wygodnie się je przegląda.
Jeśli masz odpowiednią maszynę, bez problemu zbindujesz wkład oraz przygotowaną okładkę. Jeśli jednak nie posiadasz nic takiego, to mam dla Ciebie inne rozwiązanie. Z pewnością kojarzysz takie a’la skórzane okładki, które z założenia mają służyć nam jako kalendarz.
Trzecim pomysłem na zachowanie kulinarnych zapisków jest, na przykład pudełko ze sklejki. Może mieć jedną komorę, w której wszystko będzie składowane zbiorczo. Albo może mieć jakieś przegródki, by poukładać w nich zapisane przepisami tagi tematycznie. Wielkim plusem takiego rozwiązania, tak jak w przypadku przechowywanych w ten sposób zdjęć, jest elastyczność. Zawsze możesz dołożyć kolejne karty, zmienić ich kolejność etc.
Pomysły na środek
Jedno jest pewne – znajdą się tam przepisy. Te przekazywane z pokolenia na pokolenie, te przepisane z serwetki, bo koleżanka na szybko dyktowała oraz te znalezione w Internecie. Wiadomo, że ludzkie oko lubi piękne rzeczy i z pewnością nie pogardziłoby kolorowymi kompozycjami. Jednakże przepiśniki mają przede wszystkim zadanie praktyczne – przechować przepisy.
Mam też pomysł dla osób, które nie potrafią w pełni zrezygnować z nawet skromnych dekoracji. Stwórz je co którąś stronę w ramach przekładek tematycznych!
Prezenty to temat rzeka, w szczególności teraz, gdy mamy taki dostęp do wszystkiego. Książki kucharskie, programy telewizyjne, e-booki, przepisy przychodzące w newsletterach… Tyle, że to często umyka zapomniane. Gdy planuję sobie tydzień, dzień czy miesiąc, to zawsze sobie powtarzam, że jak czegoś nie zanotuję, to to zniknie. Podobnie jest z przepisami – jeśli ich nie zapiszesz, to one przepadną w czeluściach dobrobytu. Dlatego warto przemyśleć, co chcemy kupić i może zamiast kolejnej książki kulinarnej, przygotować przepiśniki. To prezent dla każdego, uwierzcie! Mam 25 lat i większość znajomych dostała ode mnie notes na przepisy. Korzystają prężnie, a za kilka lat może podarują go kolejnym pokoleniom, tak, jak my dostajemy pożółkłe zeszyty, warte więcej niż tysiąc słów.